Głóówna :)

czwartek, 22 listopada 2012

Oni spadają w ogień

A teraz nie patrz w przeszłość. Nie odwracaj się. Nie stój w miejscu, nie cofaj się. Po prostu brnij do przodu w nieznane. Byleby tylko zajść jak najdalej.

chwila radości i zastał mnie bol. Taki tam tradycyjny schemat. Po każdym słońcu przychodzi burza.

Nie wierzę, że mam szczęście.

Nikt nie obiecywał nam, że będzie łatwo.

Łzy płyną po policzkach z bólu i strachu. Potrzebuje Go, niestety jest daleko. Mógłby zadzwonić, ale nie jestem w stanie wydusic z siebie żadnego dźwięku. Nie chce Go ranić moimi łzami, nie chce stawiać go w niezrecznej sytuacji. Boję się. Kurwa tak się boję.


 

chciałabym zacząć od nowa życie.

tęsknię, inaczej nie umiem.

Nasze serca pragną siebie, ale biją oddzielnie.

miało być tak pięknie, no a jest w chuj lepiej. smutek zabija płacz - płacz na smutek lekiem.

jestem pewna, chce zapomnieć. było fajnie, teraz chce już pozbyć się tych wspomnień.

więcej nie przychodź, mam już tego dosyć. poważnie, z mojego życia możesz się wynosić



wciąż pamiętam jak pisał, że dla nas los będzie przychylny . że nie rozdzieli nas, tak jak innych . wpajałam mu, że się myli . posłuchał . odszedł .

i nie wyzbędę się nadziei na to, że wrócisz . zrozum, nadal kocham

tęsknię . pytanie czy chorujesz na to samo .

tak, jakby jutro wszystko miało się skończyć . tak, jakby jutro miała nastać nicość . tak mnie kochaj .

z przyjaźni miłość powstanie. z miłości przyjaźń nigdy.

Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.


uzależniłeś mnie od siebie i od papierosów. Ty mnie kosztujesz niewyobrażalną ilość łez, a szlugi niewyobrażalną ilość pieniędzy. a żebyś się w piekle chuju usmażył!

nienawidzę go, a co najgorsze nienawidzę też siebie.

każdej nocy obiecuję sobie, że to już ostatni raz przez Ciebie płaczę.

ja pieprzę szczęście, którego Ty nie jesteś częścią. to żadne szczęście, wiesz?

czasami żałuję, że nie można uczuć przełączyć na pozycję OFF.

samotność jak gorączka nocą dopada, sam na sam z bezsennością bez skutku się zmagam.

jebać to.

Idę na balkon w ręku szlug, telefon w drugiej. Napisałbym do Ciebie, ale jakoś brakuje słów. Zadzwoniłbym do Ciebie ale wiem, że tego nie chcesz, wybełkotał, że Cię kocham, tu jest źle i serio tęsknie.

może myślisz, że to dla mnie łatwe, a tracę oddech gdy widujemy się przypadkiem.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz