To ścieżka dźwiękowa do palenia rządowych aut.
Jego promienie przeszyją Cię niczym ostrze Husqvarny.
Jestem sobą, robię swoje i zgarniam za to pensję.
Dzisiaj zamieszkasz w mieście płomieni i zgliszczy.
Jestem jednym z tych, którzy mają wyjebane.
Wjeżdżamy na house, brutalnie jak Mars.
Biały błysk w kamerach, ofiary liczone w setkach.
Będę mieć zamontowane dwa subwoofery w trumnie.
Przeniósł ją do kuchni, położył na stół
Na świecie nie ma ludzi normalnych i nienormlanych, są tylko Ci pozamykani w zakładach i ci którzy nie zostali jeszcze przebadani.
Nasze płyty się rozchodzą jak dropsy na Sunrise
Kradnie damskie gacie z brudów i opróżni Ci barek
Jak drapiesz się po piździe schodzi ci z paznokci lakier
Nadal pierdolę pop i wkurwia mnie emo,
Nie przeszkadzały mu w jedzeniu swej wybranki serca
To jak obwiesić się mięsem i wejść w watachę wilków
Seks z tobą to mogiła, ją wolałbym bardziej
Jak chcesz być niegrzeczna to najpierw dorośnij
Z całych sił ją tłukł, choć wiedział, że tak nie można
Bo los nastoletnich matek nieraz bywa gorzki.
Wiecie już, że my mamy to we krwi
W restauracji bomba, w ciałach ludzi gwoździe
I czy tego chcesz czy nie jesteśmy tacy sami ziomek Nasze serca pompują krew a łzy są słone
Bądź jednym z tych, którzy mają wyjebane Każdy z nas, jak żyjemy, jest swego losu panem
Zrobię Ci face-lifting golarką do bydła Nasze cztery elementy to cztery dziury po widłach
Powiedz swojej dziewczynie żeby nie była nadęta Z jej urodą mogłaby karmić piersią dzikie zwierzęta
To nienormalny styl, zamykamy licznik W górę rogi, chcę zobaczyć cycki
Krwawy tron, Europy peryferia "Hostel" Przy tym gównie zboczeńcy będą wkładać fiuta w toster
Powstaliśmy z krwi przelanej na bitwach, W oczach płonie gniew, z ust płynie modlitwa.
I jeśli skończę jak kloszard, nie wyjdzie mi w muzyce Będę nadal po pijaku krzyczeć "POKA CYCE!"
Zatańczę pogo na waszych grobach dziwki Jestem sobą, nigdy nie chciałem być jak Fifty
Dumnie noszę logo Wu Es eR do Ha, Gustujemy w rapie jak Lindsay Lohan w prochach,
Wrzucam luz, bo na chuj mam się spinać?! Jebać to nie mój klimat, ich życiorys to kpina Bo to nie jest moja wina, że w życiu im nie wyszło Jebać fałsz, jebać kłamstwa i cały ten rynsztok.
Dziękujemy za to, że byliście razem z nami I za spędzony wspólnie czas Jeśli nasza twórczość wam się nie podobała, Lub to, co stworzyliśmy Tobie nie odpowiada, To wypierdalaj kurwa... wypierdalaj!
Mówią mi Słoń propagujemy chore scheisse Nasze płyty się rozchodzą jak dropsy na Sunrise
Zatańczę pogo na waszych grobach dziwki Jestem sobą, nigdy nie chciałem być jak Fifty
Dumnie noszę logo Wu Es eR do Ha, Gustujemy w rapie jak Lindsay Lohan w prochach,
Wrzucam luz, bo na chuj mam się spinać?! Jebać to nie mój klimat, ich życiorys to kpina Bo to nie jest moja wina, że w życiu im nie wyszło Jebać fałsz, jebać kłamstwa i cały ten rynsztok.
Dziękujemy za to, że byliście razem z nami I za spędzony wspólnie czas Jeśli nasza twórczość wam się nie podobała, Lub to, co stworzyliśmy Tobie nie odpowiada, To wypierdalaj kurwa... wypierdalaj!
Mówią mi Słoń propagujemy chore scheisse Nasze płyty się rozchodzą jak dropsy na Sunrise
Nie miała rąk do pracy, chciała mieć zyski Fach osiedlowej dziwki od
dawna był jej bliski Dostępna dla wszystkich i do tego tanio Telefony
urywały się już od siódmej rano.
Starszy pan przy trumnie wyciera w rękaw spermę Z jego kochanki wydobywa się ferment To było pewne, że już jej nie zapłodni W końcu była martwa od ponad trzech tygodni.
Dla jednych hip-hop to mantra, dla innych nocny wagon Dla mnie to brudny rap i robienie krzywdy wackom.
Z Zakopca po Mielno jebać policyjne ścierwoMój dom to mój tron, mój majk to moje berło
Kocham to gówno, jestem jak ćpun, Ścinam łby słabych MC's i wyrzucam je w tłum!
Synu, wytęż słuch, to kilka szczerych słów Tutaj zwykła codzienność to nie fabryka snów Znów pod koniec miesiąca brakuje kilku stów To powtarza się tak często jak pełnia i nów.
Wszystkie wady tego świata tworzą moją poezję Więc wylałem frustracje nagrywając bezdech
Moi drodzy... bo najważniejsze w kochaniu zwłok jest to, że nie marudzą... hahaha
Pamiętasz dojrzewanie? Niezapomniany klimat Pierwsze balety, amfetamina i tanie wina
Lecz on wpadł jakby trans i już nie mógł się zatrzymać Młoda dziewczyna w końcu przestała się ruszać Podczas kiedy on ja rżnął, ona umarła w katuszach.
W jego sercu płonął ogień, zdjął jej z twarzy welon Ze łzami w oczach mówił, że miłość jest ich nadzieją.
Chłopaku nalej, to noc żywych zwłok Chcę się tak najebać żeby na pięć minut stracić wzrok
Starszy pan przy trumnie wyciera w rękaw spermę Z jego kochanki wydobywa się ferment To było pewne, że już jej nie zapłodni W końcu była martwa od ponad trzech tygodni.
Dla jednych hip-hop to mantra, dla innych nocny wagon Dla mnie to brudny rap i robienie krzywdy wackom.
Z Zakopca po Mielno jebać policyjne ścierwoMój dom to mój tron, mój majk to moje berło
Kocham to gówno, jestem jak ćpun, Ścinam łby słabych MC's i wyrzucam je w tłum!
Synu, wytęż słuch, to kilka szczerych słów Tutaj zwykła codzienność to nie fabryka snów Znów pod koniec miesiąca brakuje kilku stów To powtarza się tak często jak pełnia i nów.
Wszystkie wady tego świata tworzą moją poezję Więc wylałem frustracje nagrywając bezdech
Moi drodzy... bo najważniejsze w kochaniu zwłok jest to, że nie marudzą... hahaha
Pamiętasz dojrzewanie? Niezapomniany klimat Pierwsze balety, amfetamina i tanie wina
Lecz on wpadł jakby trans i już nie mógł się zatrzymać Młoda dziewczyna w końcu przestała się ruszać Podczas kiedy on ja rżnął, ona umarła w katuszach.
W jego sercu płonął ogień, zdjął jej z twarzy welon Ze łzami w oczach mówił, że miłość jest ich nadzieją.
Chłopaku nalej, to noc żywych zwłok Chcę się tak najebać żeby na pięć minut stracić wzrok
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz